Do rodziny pani Marii pojechaliśmy już późnym wieczorem w sobotę. Gdy podjechaliśmy pod dom rodziny, czekały nas małe komplikacje, ponieważ nie byliśmy w stanie podjechać pod sam dom. Postanowiliśmy więc najpierw podejść całą ekipą pod drzwi i przywitać się z panią Marią oraz jej dziećmi. Ania oraz Krzysiu skakali z radości jak nas zobaczyli, niestety nie było z nami pani Klaudii, która akurat w tym dniu była w pracy. Poprosiłam panią Marię, aby weszła do domu i czekała na nas jak zaczniemy przynosić paczki. Zanim wszystkie paczki zostały wniesione do domu, trochę to potrwało. Gdy pani Maria ujrzała kuchenkę, którą chłopaki wnieśli do kuchni, zaniemówiła i popłynęły jej łzy. Anna ciągle nas pytała, czy może już zacząć rozpakowywać prezenty, bo już nie mogła się doczekać, kiedy w końcu nastąpi ten moment. Całą grupą wspólnie powiedzieliśmy jej, że możemy zaczynać otwierać paczki. Każda paczka, którą otwieraliśmy z minuty, na minutę odkrywała to coraz nowsze prezenty. Razem z Krzysiem natrafiliśmy na karton, w którym znalazły się upominki dla pani Marii oraz pani Klaudii. Krzysztof wręczył mamie torebki, a pani Maria przekazała nam, że jest to prezent trafiony w 100% dla niej, jak również dla jej córki, której powiedziała, że przekaże, jak tylko wróci z pracy. Ania pokazała w pewnym momencie na karton, który pomogły jej otworzyć wolontariuszki. Znalazł się w nim samochodzik dla Krzysia oraz fiszka dla Ani. Rozpakowaliśmy samochód dla Krzysia i oraz posadziliśmy go na nim. Uśmiech nie schodził z jego twarzy i od razu zaczął nim jeździć do pokoju. Pani Maria patrzyła i obserwowała, jak jej dzieci są szczęśliwe z otrzymanych prezentów. Gdy mieliśmy już wychodzić, znaleźliśmy jeszcze jeden karton nie otwarty, więc wspólnie z Anią go otwarliśmy i ujawnił się nam opiekacz do kanapek, a w domu pojawił się okrzyk radości, którego jeszcze nigdy będąc wolontariuszem, nie widziałam. Ania nie mogła uwierzyć, że otrzymali opiekacz do kanapek, a pani Maria w pewnym momencie z radości powiedziała, że było to ich wspólne marzenie, na które nie mogli sobie pozwolić. Ania od razu powiedziała do mamy, że na kolację będą tosty.